Menu
Porady

Jak nie bać się podróżowania?

Z dziećmi podróżujemy coraz częściej i coraz dalej. Zarówno im, jak i nam sprawia to mnóstwo frajdy. Trochę im zazdroszczę tego, że w tak młodym wieku już tak wiele zobaczyli, przeżyli.

Ja z moimi rodzicami wyjeżdżałam bardzo rzadko. Nie winię ich za to. Przez wiele lat nie mieli samochodu, a gdy go kupili, nie byli nauczeni podróżowania. Wyjeżdżaliśmy praktycznie tylko raz w roku na tygodniowe lub dwutygodniowe wakacje do domków nad morzem. Gdy rodzice kupili samochód, odwiedzaliśmy jedynie najbliższą rodzinę.  Każdy taki wyjazd był dla mnie dużym przeżyciem i wiązał się ze sporym stresem. Gdy rozpoczęłam swoją edukację w gimnazjum i poznałam dzieci z miasta, dopiero wtedy pierwszy raz zobaczyłam, jak mieszkają miastowi, jak wygląda życie w mieście. Mając kilkanaście lat pierwszy raz weszłam do bloku. W liceum znalazłam inny sposób na podróżowanie – zjeździłam ze znajomymi kawałek Polski na stopa (w tajemnicy przed rodzicami). Pierwszy raz granicę Polski przekroczyłam na studiach (nie było mnie stać na taką wycieczkę – wygrałam ją w konkursie).

starezdjecia_004 by . starezdjecia_006 by . starezdjecia_003 by .

Zazdroszczę moim dzieciom tej beztroski, tego, że do podróżowania podchodzą z taką naturalnością. Że sami domagają się wyjazdów, że z każdej wracają bogatsi o nowe doświadczenia i umiejętności. Że potrafią cieszyć się chwilą, chłonąć nowe i niczym się nie przejmować. Że mogą zająć się tym, co najważniejsze – dobrą zabawą.

Podróże są niezwykłą nauką nie tylko dla nich, ale też dla mnie. Mimo że bardzo denerwuję się każdym kolejnym wyjazdem, nie wyobrażam sobie życia bez podróżowania. Aby czuć się pewniej, staram się być gotowa na różne okoliczności – aby konsekwencje nieprzewidzianych sytuacji były jak najmniej dotkliwe.

Gdy w czerwcu odwiedziliśmy naszych duńskich znajomych, śmiali się z ilości naszego bagażu. Powiedzieli, że oni połowe tego co my zabierają na kilkutygodniowe wakacje dla 5-osobowej rodziny. Dobrze, że nie widzieli mojej apteczki. Być może nie umiem się pakować, ale staram się być gotowa na różne okoliczności. Doskonale wiem, jak nieprzewidziane sytuacje mogą popsuć długo wyczekiwany wyjazd. Co robię, aby nie bać się wyjazdów? Staram się mieć kontrolę nad tym, co mi najbardziej utrudnia podróżowanie.

DSC2971_1-770x513 by . Haga-atrakcje-dla-dzieci-Madurodam026-770x513 by . DSC_3667-770x514 by . DSC_3294-770x514 by . delfinarium-oceanarium-Harderwijk60-2-770x513 by . park-rozrywki-Efteling-Holandia_49 by .

Jako typowa matka wariatka (o swoim macierzyńskim szaleństwie pisałam Wam niedawno) na wyjazdy z dziećmi zabieram ze sobą pół apteki. Na szczęście (tfu! tfu!) choroby na wyjazdach dopadają nas bardzo rzadko, ale nie ma opcji, żebym wyjechała z domu bez arsenału leków pierwszej potrzeby. Jakie to są leki pierwszej potrzeby? Przykładowo – specyfiki na katar dla dorosłych mogę sobie oodpuścić, ale tych działających na biegunkę nigdy.

Na pewno doskonale wiecie, że gdy pojawiają się pierwsze symptomy biegunki, należy skonsultować się z lekarzem. Jest to ważne zwłaszcza w przypadku niemowląt, dzieci i osób starszych, u których choroba może bardzo szybko doprowadzić do odwodnienia. Jednak niezależnie od wizyty u specjalisty, warto jak najszybciej podjąć kroki zaradcze – przede wszystkim podawać doustne płyny nawadniające (zawierające elektrolity) lub pić inne napoje, a także zastosować środek na biegunkę, który łagodzi częste wypróżnianie.

Przyczyn biegunek może być wiele i mogą nas dopaść w najmniej odpowiednim momencie (choć ciężko mówić o odpowiednim momencie na biegunkę). Najczęstszą przyczyną biegunek są wirusy (rotawirusy, astrowirusy, norowirusy czy adenowirusy), bakterie (np. Salmonelli, Escherichii coli), alergie pokarmowe, nadwrażliwość jelit, czy niektóre leki (np. antybiotyki).

W moim przypadku pojawia się jeszcze jedna przyczyna biegunki – stres.

Windawa-Atrakcje-dla-dzieci-na-Lotwie011 by . 19944566_2317773171780597_4573772562270947149_o by . 35123817_2545267175697861_7929021713071734784_n by . 29133783_2482372585320654_8832238561447397778_n by .

Odkąd pamiętam wszelkie wyjścia z domu wiązały się u mnie z przebojami żołądkowymi. Nie wiem kiedy uaktywniła się u mnie nerwica żołądkowa, ale mam wrażenie, że mam ją od zawsze. Stresowało mnie to, że wychodząc z domu będę miała problemy żołądkowe albo że w miejscu, do którego jadę, nie będzie toalety. Wpadałam w błędne koło, sama się nakręcałam i problemy żołądkowe rzeczywiście się pojawiały.  Nigdy nie ruszam się z domu bez Tasectanu. I już samo to, że mam go przy sobie, sprawia, że czuję się pewniej i go nie potrzebuję. Działa na mnie terapeutycznie.

Bardzo pomaga mi również kontrola oddechu. Szczególnie polecam oddychanie na przemian prawą i lewą dziurką nosa – wciągamy powietrze lewą dziurką (prawą zatykamy), przytrzymujemy i wypuszczamy prawą, a potem wciągamy prawą (lewą zatykamy), przytrzymujemy i wypuszczamy lewą. Powtarzam to do czasu aż dolegliwości nie ustapią. A ustępują zawsze. Pomogła mi też terapia, która nauczyła mi panowania nad stresem. Teraz pomaga mi też joga.

DSC_6419 by .

Czemu Tasectan? Bo wiem, że jest bezpieczny. Z racji tego, że nie wchłania się z przewodu pokaromowego, można go stosować już u niemowląt. Poza tym jedną z jego największych zalet jest to, że nie powoduje zaparć. A wierzcie mi – przetestowałam już wiele podobnych środków i zawsze pojawiał się problem zaparć.

Zawiera on unikalną formułę NEO:

N – Neutralizuje białka odpowiedzialne za powstawanie stanu zapalnego

E – Eliminuje toksyny i patogeny; nie zaburza motoryki układu pokarmowego (nie powoduje zaparć)

O – Ochrania śluzówkę jelit przez tworzenie specjalnej powłoki, utrudnia wnikanie toksyn bakteryjnych do jelit

Tasectan dla dzieci jest w formie wygodnych saszetek, a dla dorosłych w formie kapsułek. Szukajcie go – rzecz jasna – w aptekach.


Wpis powstał przy współpracy z marką Tasectan

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

3 komentarze

  • Szyciownik
    8 sierpnia 2018 at 16:09

    Cześć,
    Na wyjazdy najlepiej zrobić sobie listę rzeczy, które warto zabrać. Jeśli okazuje sie, że części rzeczy w ogóle się nie używam, to na kolejny wyjazd ich po prostu nie zabieram. I tą metodą w średnią walizkę pakujemy się na 2 tygodnie w dwie osoby 🙂
    Pozdrawiam,
    Kasia

    Odpowiedz
  • Justyna z Bliskocorazdalej.pl
    7 sierpnia 2018 at 11:16

    Podróżuję z dziećmi od ich urodzenia i muszę przyznać, że jestem mało strachliwą mamą. Nie szykuję się specjalnie na żadne wyjazdy, choć oczywiście apteczkę zabieram (podstawową, bo jednak wszędzie można leki dostać), a gdy jedziemy w tropiki to zaszczepię, ale bez szaleństw 🙂 Przy zachowaniu elementarnych zasad higieny czy bezpieczeństwa, nigdy nie przytrafiła nam się żadna biegunka (poza Indiami, ale to było w erze przed dziećmi jeszcze). A z dziećmi zjechaliśmy na własną rękę kawał Turcji, Tajlandię, Meksyk i masę krajów europejskich i odpukać nigdy nic nam się nie przytrafiło. Oby tak dalej 🙂 A Tobie życzę spokoju przed i w trakcie podróży!

    Odpowiedz
    • Wiola Wołoszyn
      7 sierpnia 2018 at 11:19

      Dziękuję. <3 U mnie coraz lepiej. Mam nadzieję, że kiedyś będzie już całkiem normnalnie. 🙂

      Odpowiedz

Napisz odpowiedź