Menu
ciąża / gadżety / jedzenie / zabawki

Marcowe Love

Comiesięczne zestawienie naszych perełek – rzeczy, które podbiły nasze serca w danym miesiącu. Przedstawiam marcowe love.

Z pewną obsuwą, bo to zaraz maj, a ja Wam o marcu piszę. Ale mam nadzieję, że coś Wam wpadnie w oko.


 Jak wiecie – Jaśko niedługo będzie starszym bratem. Zastanawiałam się, czy kupić mu jakąś lalkę, czy spodoba mu się rola opiekuna. Póki co postanowiłam, że ograniczymy się do ubieranki. Na stronie tuliluli.eu znalazłam genialną ubierankę, a właściwie puzzle magnetyczne marki Melissa & Doug. Nie dość, że uczy dziecko dopasowywać część strojów różnych postaci, to zachęca też do improwizacji. Do zrozumienia tego, że można być, kim się chce. W zestawie znajduje się 26 elementów garderoby.

Do kupienia tutaj – Puzzle magnetyczne Billy Melissa & Doug

DSC_4767_DxO by . DSC_4768_DxO by . DSC_4769_DxO by . DSC_4772_DxO by . DSC_4775_DxO by . DSC_4783_DxO by . DSC_4785_DxO by . DSC_4786_DxO by . DSC_4788_DxO by . DSC_4789_DxO by . DSC_4791_DxO by .


Zabawka kupiona w CNK Kopernik. Genialnie sprawdza się u małych wariatów zafiksowanych na punkcie kosmosu. W marcu używana miliony razy. Dawała nam trochę wytchnienia od czytania ciągle tych samych książek o kosmosie. Dziecko bawi się samo, a przy okazji przyswaja wiedzę. Win-win.

Do kupienia tutaj – Tablet Smily Kosmos

DSC_4743_DxO by . DSC_4744_DxO by . DSC_4745_DxO by .


Duże koraliki i sznurówki. Genialna rzecz. Mówię to jako mama i logopeda. Świetnie rozwija koordynację ruchową i wzrokową. Zabawka, które powinna być w każdym domu. Dzięki niej dziecko ćwiczy małą motorykę, układa sekwencje, uczy się rozpoznawania kolorów, liczenia. Warto wiedzieć, że zabawy rozwijające małą motorykę nie mają wpływu na samą motorykę, ale na cały rozwój umysłowy malucha (myślenie, cierpliwość, konsekwentność, uważność, systematyczność). Zabaw z nawlekankami można wymyślić naprawdę sporo. Poza zwykłym robieniem koralików, może to być nauka kolorów, tworzenie sekwencji (np. narysowanych na kartce), tworzenie zbiorów, liczenie elementów różnych zbiorów, dodawanie, odejmowanie itp.

Do kupienia tutaj – Drewniane koraliki – liczydło – Melissa & Doug

DSC_4761_DxO by . DSC_4762_DxO by . DSC_4763_DxO by . DSC_4764_DxO by .


O tych batonikach trąbiłam Wam na Facebooku i na Instagramie. Do kupienia były w biedronkowej ofercie „Wiem, co jem”, która była aktualna do niedzieli. Wiem jednak, że w wielu miejscach jeszcze zostały i są przeceniane. Batoniki w ponad 96% składają się z samych suszonych owoców. Poza tym nie mają żadnych cukrów czy słodzików. Pochodzą z Danii. Tam dostępnych jest wiele smaków. Do Biedronki trafiły tylko bananowe i truskawkowe. Dobre i to. Jeżeli gdzieś je spotkacie, bierzcie od razu. Mamy zapasy na długo.

DSC_4753_DxO by . DSC_4755_DxO by . DSC_4756_DxO by . DSC_4758_DxO by . DSC_4759_DxO by .


I kolejna porcja batoników z biedronki. Z tej samej oferty. Same naturalne składniki. Zresztą zerknijcie na zdjęcia.

DSC_4746_DxO by . DSC_4749_DxO by . DSC_4750_DxO by . DSC_4751_DxO by . DSC_4752_DxO by .


I rzecz dla matek wariatek. W drugiej ciąży właściwie w ciągu dnia nie mam czasu pomyśleć o tym, czy czuję jakieś ruchy. Nie mówiąc już o ich liczeniu, bo to jakaś abstrakcja podczas zajmowania się dwulatkiem. Ale wieczorami, gdy Jaśko śpi, a ja nie czuję ruchów lub nie przypominam sobie, żebym w ciągu dnia dostała jakiegoś solidnego kopniaka, mogę uspokoić się dzięki urządzeniu AngelSounds. Pozwala mi ono posłuchać serca malucha. Są też wersje, które pokazują tętno, ale już nie chciałam świrować. Poza tym, gdyby wydawało mi się za niskie, to już bym wariowała, a jednak to urządzenie miało spełniać funkcję uspokajającą. W zestawie są słuchawki, kabel, który można podłączyć do komputera (żeby np. nagrać tętno płodu) oraz żel do posmarowania brzucha – taki, jak używany jest przez lekarzy podczas robienia usg.

Kupiony o tutaj – detektor tętna płodu AngelSounds

DSC_4777_DxO by . DSC_4780_DxO by .

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

8 komentarzy

  • Wiola
    25 kwietnia 2015 at 17:59

    Wysuszone truskawki chyba nie trzymałyby się tak ładnie jak daktyl. Poza tym byłyby bardzo kwaśne.

    Odpowiedz
  • ewa
    22 kwietnia 2015 at 16:28

    po pierwsze Sto lat Wiolu! Dużo zdrowia, szczęśliwego rozwiązania i radosnego blogowania 😉
    Te batony sama bym wciągnęła, z kolei liczydło na sznurówkach widziałam u przyjaciółki – super sprawa

    Odpowiedz
  • Olomanolo.pl
    22 kwietnia 2015 at 14:39

    Na batony sie nie załapałam, za późno się ocknęłam, A Biedronka nie po drodze z pracy:(. Ubieranka jest świetna, pamietam jak miałam taką w dzieciństwie, ale wtedy chyba tylko tekturowe były. Jak się czujesz?

    Odpowiedz
    • Wiola
      25 kwietnia 2015 at 17:58

      Dziękuję. Nie wiem, czy satysfakcjonuje Cię odpowiedź „jakoś”? 😉 Nie jest źle, ale mogłby być lepiej.

      Odpowiedz
  • pat
    22 kwietnia 2015 at 08:09

    Dzieki za podsuniecie chlopca do ubierania- u nas sa tylko misie, a chyba jednak lepiej ubierac czlowieka i moc sie z nim zidentyfikowac! My koralikujemy juz od sierpnia na normalnych kolorowych koralikach wielkosci ziarna cieciorki. Zamiast sznurowki uzywalismy kawalka kabla od starych sluchawek zakonczonego z jednej strony guzikiem do regulowania glosnosci- czemu nie pomyslalam o sznurowce? 😉 Pozdrawiam!

    Odpowiedz

Napisz odpowiedź